Ostatnio na popularności w sposobie zapewnienia ciepła w domu zyskują kotły gazowe i pompy ciepła. W Europie odkryto jeszcze jeden sposób – kotły na pellet drzewny. Rozwiązanie to może być tańsze od gazu i prądu, tym bardziej że produkcję tego surowca zapowiadają Lasy Państwowe.

Kotły gazowe i pompy ciepła niewątpliwie mają wiele zalet, ale nie są również pozbawione wad. Te pierwsze są zasilane paliwem kopalnym, którego ceny rosną za sprawą inflacji oraz napaści Rosji na Ukrainę i idących za tym sankcji nałożonych na agresora. Gaz ziemny będzie potrzebny dla przemysłu. Spalanie tego surowca w domowych kotłach może być niedługo postrzegane jako marnotrawstwo cennego surowca.

Pompy ciepła z kolei mają problem z poprawnym funkcjonowaniem przy bardzo niskich temperaturach. Przy budżetowych urządzeniach spadek wydajności zaczyna się już, gdy temperatura na zewnątrz spada poniżej 5°C. Dodatkowo obie te metody grzewcze łączy jeden problematyczny wspólny mianownik, a jest nim prąd. Bez niego kotły gazowe i pompy ciepła po prostu nie mogą działać, a dodatkowo zmniejszona wydajność pompy powoduje zwiększenie użycia energii elektrycznej, co pociąga za sobą konieczność zapłacenia wyższych rachunków. I w najbliższych latach będą one jeszcze wyższe, o czym świadczą rosnące ceny taryf zatwierdzone właśnie przez URE. Rozwiązanie? Pellet drzewny.

– Będę do końca życia pamiętał dzień 24 lutego, kiedy Rosja napadła na Ukrainę i większość ministrów zjawiła się w moim biurze z pytaniem, jakie mamy zasoby drewna dla ciepłownictwa. To jest historyczny dzień. Tragiczny, ale jeśli chodzi o biomasę również historyczny. Przykład ukraiński pokazał, że ci, którzy mieli np. kominek, to często przetrwali – tłumaczył Edward Siarka, sekretarz stanu Ministerstwa Klimatu i Środowiska, który był jednym z gości Kongresu Peletu organizowanego przez Powermeetings..

– Stąd też zastanawiałem się, aby w programach takich jak “Czyste powietrze” nie stosowano, według mnie, bardzo szkodliwego wymogu, jakim jest konieczność likwidacji kominka lub drugiego źródła ciepła, które jest na biomasę. Od tego w sposób zdecydowanie musimy odejść. Jest to kwestia bezpieczeństwa. Dzisiaj wystarczy, żeby nam zabrakło prądu, a taka sytuacja może się zawsze zdarzyć. I nie chodzi tu o sytuacje wojenne, tylko kryzysowe – np. klęski żywiołowe – apelował minister.

Pellet drzewny na ratunek

Czym jest pellet drzewny? To paliwo opałowe, które powstaje z trocin, wiór i zrębków, a więc są to pozostałości po obróbce drewna. Są one prasowane pod wysokim ciśnieniem i zamieniane w granulat. Zaletami pelletu są niewielka ilość popiołu po jego spaleniu oraz wysoka wartość opałowa. Jak wskazywał podczas prezentacji na Kongresie Pelletu Tomasz Majerowski z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, w Polsce jest zarejestrowanych ok. 337 tys. kotłów pelletowych. Z kolei Bioenergy Europe w swoim raporcie dot. produkcji certyfikowanego pelletu wskazuje, że roczna, krajowa produkcja tego biopaliwa kształtuje się na poziomie 1,8 mln. ton W 2022 r. w ramach programu “Czyste powietrze” można było otrzymać do 9 tys. zł dotacji na zakup i montaż kotła na pellet drzewny o obniżonej emisyjności cząstek stałych mniejszej lub równej 20 mg/m³.

W przypadku kotłów z automatycznym sposobem podawania paliwa o obniżonej emisyjności cząstek stałych o wartości ≤ 20 mg/m3 dotacja wynosiła do 12 tys. zł.

Spalanie drewna a neutralność klimatyczna

Czy pellet drzewny jest ekologiczny? To chyba najbardziej paląca kwestia – dosłownie i w przenośni, ponieważ według różnych organizacji palenie drewnem jest szkodliwe dla środowiska i nieekologiczne.

Jednak jak wskazuje Tomasz Mirowski, prezes Green Coalition Sp. z o.o., w dążącej do neutralności klimatycznej Unii Europejskiej masa drzewna ma ok. 70 proc. udziałów w produkcji bioenergii, z czego na produkcję ciepła w kotłach, kominkach i piecach wykorzystuje się 50% wspomnianej bioenergii.

– Surowiec w postaci pelletu powinien trafiać do ciepłownictwa niesystemowego w tym czasie, kiedy rezygnujemy z węgla i ograniczamy użycie gazu ziemnego. Tu powstaje nisza, którą należałoby zapełnić. Najlepiej zapełnić ją surowcem pozyskiwanym u nas w kraju, a nie kupowanym za granicą – dodaje Mirowski.

Mariusz Błasiak, naczelnik Wydziału Koordynacji Projektów Rozwojowych i Nadzoru Właścicielskiego w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych przyznaje, że w Polsce jest oczekiwanie, żeby jak najmniej wycinać lasów.

– Tyle że drewno jest z lasu, który najpierw trzeba posadzić, a później trzeba go ściąć. Jako produkt drewno zawsze będzie produktem ekologicznym, jako opał również. Słyszeliśmy o protestach, żeby nie spalać polskich lasów, ale czy w takim razie tylko polskich lasów? Mamy surowiec, który jest surowcem odnawialnym, mamy obieg zamknięty dwutlenku węgla, mamy całą rzeszę producentów i osób zaangażowanych wokół przemysłu drzewnego. To jest praca dla ok. pół miliona ludzi. Nie można powiedzieć, że jednym ruchem z tego wszystkiego zrezygnujemy, bo mamy lepsze paliwo – gaz, węgiel, ropę. No nie mamy. Mamy lepsze paliwo – słońce i wiatr, ale jest go za mało – tłumaczy Mariusz Błasiak.

Ekologiczny pellet od leśników

Już w sierpniu money.pl informowało, że rynek pelletu drzewnego wbrew obiegowym opiniom rośnie. Ten rodzaj biopaliwa znów stał się bardzo popularny, co spowodowało gwałtowne, spekulacyjne wręcz zwyżki cen. Cena pelletu wzrosła z 900 zł do ponad 3500 zł za paletę, na której mieści się 975 kg tego biopaliwa. Jednocześnie sprzedawcy podkreślali, że nie ma szans na rychłą obniżkę cen m.in. dlatego, że ten cenny materiał opałowy kupowany jest w Polsce przez wiele europejskich krajów. Natomiast pozyskanie taniego pelletu z Ukrainy ze względu na wojnę jest dziś niemożliwe.

Rozwiązanie? Uruchomienie produkcji pelletu drzewnego przez Lasy Państwowe. Produkcja ma docelowo wynosić ok. 10 proc. łącznej rocznej produkcji pelletu w Polsce, co realnie wpłynie na obniżenie cen.

– Lasy Państwowe do tej pory nie były zaangażowane w działania związane bezpośrednio z produkcją pelletu, raczej staraliśmy się być stabilnym dostawcą surowca dla przemysłu, ale część z naszej produkcji to faktycznie materiał energetyczny dla odbiorcy detalicznego – wyjaśnia Mariusz Błasiak. – Ta wielkość to jest mniej więcej 10 do 15 proc. naszej produkcji, a więc ok. 4 mln m3 drewna. Oczywiście sytuacja, która zaistniała za wschodnią granicą, spowodowała bardzo duże turbulencje na rynku materiałów energetycznych. Zostały zakłócone dostawy ropy, gazu, węgla, ale także drewna z kierunku wschodniego, które było również wykorzystywane do produkcji pelletu i brykietu. Stąd obserwując taką sytuację, ministerstwo nas nadzorujące poleciło Lasom Państwowym przygotować rozwiązania awaryjne, które polegają na uruchomieniu produkcji z powierzonego materiału pelletu na potrzeby odbiorcy indywidualnego i detalicznego, a także przygotowanie produkcji własnej tego pelletu – przyznaje Mariusz Błasiak. – W tej chwili prowadzimy działania mające na celu zlecenie realizacji takiej usługi u dotychczasowych producentów pelletu. Pierwsze umowy zostały już podpisane – dodaje.

Ponad tysiąc złotych taniej

Jak zapewnił Mariusz Błasiak, ceny pelletu sprzedawanego przez Lasy Państwowe mają pokryć koszt produkcji, a marża wyniesie maksymalnie 2 do 3 proc. Pierwsza partia już pojawiła się w sprzedaży na stronie internetowej zakładu przerobu drewna Lasów Państwowych w Lęborku.

Za tonę pelletu drzewnego należy zapłacić 2446,47 zł brutto. Dla porównania w sklepach i składach ceny sięgają nawet 3,6 tys. zł brutto za tonę. Zapytany o dalszą strategię Błasiak przyznał, że produkcja pelletu i tak była w planach, ale obecna sytuacja geopolityczna przyspieszyła te działania o rok.

– Nie zmieniamy naszych działań, raczej je kontynuujemy i będziemy je pogłębiali, szczególnie w zakresie energetyki, tym bardziej że widzimy tu znaczące źródło dywersyfikacji przychodów. Również oczekiwania ze strony społeczeństwa są takie, aby ograniczać pozyskanie drewna. Musimy więc szukać innych źródeł zarobkowania. Stąd te działania dywersyfikacyjne i oszczędnościowe – skomentował Błasiak.

Przyszłość pelletu i wyzwania dla branży

Choć wydawałoby się, że kotły na pellet są doskonałym rozwiązaniem, ponieważ przy pełnym obciążeniu zużywają kilkadziesiąt razy mniej prądu w porównaniu do pompy ciepła, to nagły wzrost cen tego surowca spowodował odwrócenie się społeczeństwa od tej formy ogrzewania domów.

Wskazywał na to dr Adam Nocoń, prezes Izby Gospodarczej Urządzeń OZE, który przyznał, że informacja o liczbie zarejestrowanych kotłów pelletowych jest już nieaktualna i realnie może być ich mniej niż 300 tys. Dodatkowo, od 1 stycznia do 15 grudnia 2022 roku sprzedano ok. 10 – 20 tys. nowych urządzeń, podczas gdy w analogicznym okresie 2021 r. wynik sprzedaży wynosił ok. 120 tys. kotłów.

Nocoń wskazywał, że w Unii Europejskiej trend jest odwrotny, co sprawia, że polscy producenci zaczęli eksportować swój towar, zamiast sprzedawać go w kraju.

Na dłuższą metę to nie jest jednak rozwiązanie, bo dostęp do europejskich rynków jest mocno utrudniony.

– Wiele polskich firm znalazło się na skraju bankructwa. Od czerwca do grudnia prace już straciło ponad tysiąc osób – przyznaje dr Nocoń. – Producenci kotłów musieli się więc ekspresowo przekształcić. Zaczęli np. certyfikować urządzenia grzewcze na drewno kawałkowe jak również kotły na pellet zielny, licząc, że tańsze paliwo skłoni do zakupu tych urządzeń. . Co więcej, pierwsze certyfikacje w/w urządzeń potwierdzają emisyjność cząstek stałych o wartości ≤ 20 mg/m3, czyli to, co przez uchwały antysmogowe jest bardzo pilnowane. Tanie paliwo rozwija branżę, drogie paliwo ją zabija. A na to czekają tylko firmy na zachodzie, które chętnie przejmą polskie przedsiębiorstwa. Już dziś austriackie firmy przejmują polskie zakłady, zajmujące się produkcją kotłów – ostrzega dr Adam Nocoń.

Rząd odkrywa biomasę

Kongres Pelletu, który zorganizowano w połowie grudnia w Warszawie, był preludium do następnych działań branży pelletu. Celem producentów kotłów, surowca i urządzeń służących do jego produkcji jest opracowanie wspólnej strategii przy wsparciu na poziomie ministerialnym, które zadeklarował m.in. obecny podczas panelu dyskusyjnego Janusz Kowalski, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa. Ten z kolei mówił też o możliwości wykorzystania biomasy rolnej do produkcji pelletu. Podkreślał, że obecnie nie ma w Polsce strategii rozwoju dla odnawialnych źródeł energii.

– Przypatruję się szczególnie modelowi litewskiemu. Litwini w ciągu ostatnich 10 lat dokonali ogromnego skoku i postawili sobie za cel uniezależnienie się od rosyjskiego gazu. Zbudowali nie tylko podaż na biomasę, ale również sprzedają bardzo dużo kotłów na biomasę. To, co udało się zrobić obecnie, to po pierwsze – są już wydane rekomendacje i zmiany we wszystkich programach dotacyjnych, by uzupełnić je o kotły biomasowe i wspieranie źródeł biomasowych, bez rozróżnienia na biomasę agro i pierwotną. Zakładam również, że będziemy mieć w rekomendacjach promocję biomasy. Druga kwestia jest taka, że jesteśmy bliscy również tego, żeby podobne rekomendacje, uzupełnienia i doszacowanie biomasy znalazły swoje odzwierciedlenie w projektach Ministerstwa Klimatu i Środowiska – podsumował Janusz Kowalski.

Zobacz także